niedziela, 1 listopada 2020

Park Książęcy w Zatoniu - mały rekonesans

Park w Zatoniu odwiedzałam wiele razy. Miałam tam swoją ulubioną ławeczkę przed pałacem. Odpoczywałam na niej podczas rowerowych wycieczek, zjadałam szarlotkę, którą zapakowałam „na drogę” i piłam herbatkę z goździkami jesienną porą. Na skrawkach papieru zapisywałam myśli, tak powstawały kolejne wpisy o Stylowych ławeczkach. Dwa lata temu rozpoczęła się rewitalizacja parku. Zaglądałam tam kilka razy, żeby zobaczyć co się dzieje. Spodobały mi się „Drzewa w spódniczkach” – piękne okazy otulone deskami, aby nie uszkodziła ich jakaś maszyna. Podczas innej wycieczki podziwiałam umocnioną ruinę pałacu. Niedawno ponownie odwiedziłam Zatonie. 
Po parku kręcą się jeszcze pracownicy, robią ostatnie szlify kawiarenki i inne wykończenia. Staruszek, mój ulubiony grab, już bez spódniczki wita przychodzących gości. Biegnę zobaczyć Parasolkę. To buk, który swoje gałęzie rozpościera nad głową jak parasol w czasie deszczu. Kiedyś był ukryty w gąszczu innych drzew. Teraz ma wokół siebie większą przestrzeń, ale chyba duża dawka słońca trochę go oszołomiła. Dostojne platany przypominają mi to, co niedawno pomyślałam spacerując po parku w Żaganiu. Księżna Dorota de Talleyrand-Périgord  chyba bardzo lubiła te drzewa. Sporo ich w jej parkach i te, które dotrwały do naszych czasów są przepięknymi okazami. Nieco dalej ucieszyła mnie altanka, która wróciła na swoje dawne miejsce nad grotą. Za chwile rozrosną się nowo posadzone róże i krzewy, otoczą pagórek kolorowym dywanem. Park przestał być dzikim lasem, to co piękne nie kryje się już w gęstwinie krzaków. Uporządkowanie trochę mnie zmyliło i zaczęłam zastanawiać się gdzie są moi Trzej Rycerze – trzy wiązy mocno poszarpane przez czas. Skrywały się w zaroślach gdzieś za łąką z Dębem Talleyranda. Następnym razem spróbuję je odnaleźć.  Teraz jest czas, aby pozaglądać w inne zakamarki i podziwiać stawy i mostki. Elementy krajobrazu, które powróciły do parku, przywracając jego dawny charakter. Jeszcze nie wszystko jest wykończone więc warto będzie wrócić za jakiś czas i przyjrzeć się im dokładniej. I ławeczkom, jest ich bardzo dużo w parku, na pewno zagoszczą na moim blogu. Przy jednym ze stawów natrafiam na niezwykły okaz, choć z wyglądu trochę niepozorny. Buk pospolity odmiany strzępolistnej. To pierwsze takie drzewo, które znalazłam w mojej okolicy. Podobne widziałam piętnaście lat temu w parku w Szczawnie Zdroju. Trzymam kciuki za Parasolkę i tego Strzępka - dwa buki, które teraz zyskały przestrzeń do wzrostu. 



























2 komentarze:

  1. Co za ciekawe miejsce.Jak dobrze, że przywracają dawną świetność tego miejsca.
    Podoba mi się ten park i jego otoczenie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jest on trochę podobny do parku w Bukowcu, choć skromniejszy. Ile razy czytam o pomysłodawczyni i właścicielce - Dorocie de Talleyrand-Perigord, zastanawiam się czy znała Fryderykę von Reden, czy kiedykolwiek ją spotkała. Żyły w tych samych czasach, Dorota była o 19 lat młodsza.

      Usuń