Las za
każdym razem mnie zadziwia i zaskakuje, zawsze jest inny, chociaż na spacery od
wielu lat chodzę w zasadzie w te same miejsca.
Teraz
zafascynował mnie zapachem i myślę, że wiosna tak pachnie! Te wszystkie rośliny,
które tak bujnie wystrzeliły, jak szalone, sprawiają, że las stał się
mieszaniną przeróżnych zapachów. Spacerowałam i próbowałam odgadnąć co tak pachnie. Podziwiałam
maleńkie kwiatki i soczystą zieleń liści rozweselającą las. Widziałam że już znalazł się jakiś amator tej zieloności i robił z liści sitka. Uśmiechałam
się do „maleństw” - niedawno posadzonych, fajne będzie przyglądać się jak
rosną.
Ponad
30 lat chodzę tymi ścieżkami, ale przy miejscu nazywanym Rozdrożem Mokrym znalazłam coś, czego nigdy
wcześniej nie zauważyłam - ruiny budynku. Nazwa jest uzasadniona, bo tam zawsze jest mokro i jakaś glina pod nogami. Znam takie dwie, które pośliznęły się na niej i prawie usiadły w kałużę. Ale wracając do mojego odkrycia, ciekawa jestem, co tam kiedyś było. Jaką historię kryją w sobie ruiny skrywane w zaroślach przez większość roku. Podczas tego spaceru zawędrowałam na ścieżkę, przy której rosną platany. Ostatnio uważniej przyglądam się tym drzewom. Teraz zaciekawiły mnie kawałki kory porozrzucane dookoła, niektóre zawisły na gałęziach. Jakie rozrzutne są te drzewa. Całą drogę towarzyszył
mi śpiew ptaków. Te, które najgłośniej śpiewały to zięby. Nie jestem znawcą
ptaków, ale akurat zięby wypatrzyłam kiedyś w górach i poznaję je po głosie.
Siadają na drzewach w pewnej odległości od siebie i rozmawiają ze sobą – takie
ptasie plotki. Na koniec spaceru przyjrzałam się ławeczce. Już się cieszę że będzie jakaś nowa historia na moim blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz