czwartek, 10 stycznia 2019

Spacer po Železným Brodzie


Nie pamiętam skąd wziął się pomysł, aby przyjechać do tego małego czeskiego miasteczka, na dodatek pociągiem. Dla mnie to nie nowina, bo jestem miłośniczką publicznego transportu z konieczności i trochę z przekonania. Za to Ola, która zwykle jeździ samochodem, powiedziała, że „poczuła się jak za dawnych lat, jak to się dawno, przed erą auta, jeździło”. W gorący letni dzień wysiadłyśmy na niewielkiej stacyjce. Przyglądałam się detalom i robiłam zdjęcia. Lubię takie miejsca, gdzie czas się zatrzymał. Wyruszyłyśmy w stronę centrum miasta. Po drodze było dużo atrakcji dla mojego niezawodnego „Nikosia”. Zaintrygowała mnie na przykład niezwykła wystawa za szybą, a potem to już przepadłam. Przechodziłam przez most na Izerze. Kilka miesięcy temu  zrobiłam wpis o tym niezwykłym spotkaniu z moją ulubioną rzeką.  
Słyszałam, że w miasteczku są zabytkowe domy. Weszłyśmy więc do muzeum, gdzie mieściła się informacja turystyczna, żeby czegoś więcej dowiedzieć się. Zaopatrzone w mapkę i foldery ruszyłyśmy zwiedzać miasto. Najpierw uważnie przyjrzałyśmy się samemu muzeum. Można tam było zobaczyć wystawę poświęconą tradycji szklarskiej, z której słynie Železný Brod. Budynek nazywa się Klemencovsko i pochodzi z 1792 roku. Został on wkomponowany w nowy dom i od 1936 roku ta przedziwna para stary i młody witają dzielnie każdy nadchodzący rok. Na moim blogu znaleźli się na tytułowym zdjęciu.  Szybko odszukałyśmy trasę polecaną w informacji turystycznej  – Trávníky -  wytyczoną uliczkami miasta. Prowadziła pomiędzy pięknymi starymi domami z przełomu XVIII i XIX wieku. Był to raj dla moich oczu. Snułyśmy się zachwycając się budynkami Odwiedziłyśmy też Muzeum Szklanych Szopek Bożonarodzeniowych. Pisałam o nim na koniec 2017 roku. I tak dotarłyśmy do domu o nazwie Běliště. Mieściło się tam miejskie muzeum z ekspozycją etnograficzną, a wcześniej była garbarnia. Tutaj kończyła się nasza zabytkowa trasa, trochę jakby za szybko. Mogłabym wędrować i wędrować. Czułam się jakbym zwiedzała skansen, ale to nie był skansen, lecz uliczki miasta i domy, w których mieszkali ludzie. Piękne było to miasteczko polecam je wszystkim, którzy lubią snuć się niespiesznie  i pozwalają zauroczyć się zabytkowym chatom. 







































4 komentarze:

  1. Czeskie miasteczka mają niezaprzeczalny urok, a Ty potrafisz go wydobyć i pokazać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powtórzę za Anią, miasteczka są urokliwe. Szczególnie podoba mi się architektura domów. Świetnie wyłapałaś piękne detale jak klamki. Będę tutaj częściej zaglądała. Zapraszam do siebie na bloga. https://ajaks-fotografia.blogspot.com/ Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, na pewno będę zaglądała na Twój blog, bo już zerknęłam i znalazłam ciekawe miejsca. Pozdrawiam

      Usuń