czwartek, 26 lipca 2018

Pałac w Bojadłach - wędrówka w przeszłość i w przyszłość



Po dwóch latach wróciłam do Pałacu w Bojadłach. Spełniło się jedno z moich marzeń i zabytek otworzył swoje drzwi dla zwiedzających. Dowiedziałam się, że do pałacu będzie można przyjeżdżać przez całe wakacje. Z pieniędzy zebranych podczas tej akcji zostanie wykonana renowacja drzwi wejściowych rezydencji.
Gdy tylko weszłam na teren pałacu, „rzuciłam się” z Nikosiem na sztukaterie zdobiące fasadę budynku. Najpiękniejsze były nad drzwiami wejściowymi i na całej elewacji południowej, skromniejsze zdobiły pozostałe okna. Wreszcie mogłam popatrzeć z bliska na te przepiękne rokokowe detale! Dowiedziałam się, że według ostatnich badań wykonanie ozdób na elewacji przypisuje się Dominikowi Merckowi twórcy sztukaterii w opactwie w Henrykowie, ale też w Pałacu Sanssouci w Poczdamie. Co oznacza, że Pałac w Bojadłach jest niewątpliwie ważną rezydencją, przykładem pięknej architektury.
Później grzecznie powędrowałam za przewodniczką, którą była Anetą Kamińską, prezes Fundacji Pałac Bojadła. Podczas spaceru poznałam historię pałacu i przeznaczenie poszczególnych pomieszczeń w minionych latach. Mogłam więc przenieść się na chwilę w przeszłość, ale też sięgnąć wyobraźnią do przyszłości, bo usłyszałam o planach dotyczących rezydencji. Właściciel pałacu Arkadiusz Michoński zakłada, że w zabytku będą zrealizowane różne edukacyjne i kulturalne projekty. 
Przewodniczka pokazała kopię starej ryciny Friedricha Bernharda Wernera ukazującej pałac i jego otoczenie w XVIII wieku. Zwróciła uwagę na symetrię. Rezydencja, dwie kordegardy z pięknymi wieżami zegarowymi, układ alejek w parku, a także fragmenty zabudowy Bojadeł miały kiedyś symetryczne ułożenie. Pozostało to do dnia dzisiejszego. Nawet w parku zachowały się graby wyznaczające kiedyś aleje parkowe. Tak, to była moja tańcząca alejka. Drzewa, rosnące po obu stronach ścieżki, przez lata nie były pielęgnowane i za bardzo wyrosły. Stały trochę rozwichrzone i niesforne.
Niewiele zostało z dawnego wystroju pałacowego wnętrza. Zwróciłam uwagę na piękne posadzki i na kominek w pomieszczeniu na parterze, bogato zdobiony rokokowymi sztukateriami. Na piętrze przetrwały dwa inne kominki, postawione później, prawdopodobnie w czasie przebudowy pałacu przez jednego z właścicieli.
W pałacu dominowała symetria, o której wspominała przewodniczka. Można było ją dostrzec w ułożeniu korytarzy, pomieszczeń i klatki schodowej, ozdobionej na piętrze balustradą. Ponadto we wszystkich salach widoczne były fasety, zdobiące górną część ścian, wprowadzało to element powtarzalności. Pałac, chociaż był pozbawiony dawnych dekoracji i umeblowania, robił niesamowite wrażenie. Miał w sobie coś tajemniczego. Stare mury skrywały dawne malowidła. Spod wielu warstw odsłonięto ich niewielkie fragmenty.  Na pewno jest jeszcze coś, co może za kilka lat zostanie odkryte i wyeksponowane. Symetria i powtarzalność sprawiały, że czułam w tym miejscu  harmonię. Pani Aneta na co dzień mieszka w pałacu. Podczas naszej wędrówki w przeszłości i przyszłość rezydencji padło wiele pytań, ale nie zapytałam o najważniejsze - jaki duch pomieszkuje w pałacowych zakamarkach. Czy jest poczciwy czy złośliwy? Mam nadzieję, że może jeszcze raz będę miała okazję odwiedzić to piękne miejsce i dowiem się.

Więcej informacji o pałacu na stronach: Pałace i Parki Środkowego Nadodrza  i 
Pałac można zwiedzać od środy do niedzieli o pełnych godzinach  od 10.00 do 17.00 
Kontakt telefoniczny:  664 800 342 
































2 komentarze:

  1. Wiedziałam!!!! Wiedziałam, że (łazisz) moimi ścieżkami, ale że aż tak! Byłam w Bojadłach lat temu 50 z okładem w gościnie u sióstr mojej mamy, ( Hermanowie, Bąkowie). Miałam wtedy 14 lat i z tego okresu pamiętam tylko harcerskie podchody a ostatnio, już jako (starszawa pani) z zespołem "Świdniczanie" na przeglądzie pieśni folkowych. Miło było rozmawiać z ludźmi, którzy pamiętali o moich bliskich, a którzy przeszli (aleją tańczących drzew - 2-gie zdjęcie) na drugą stronę życia. Sądzę, że ich dusze zamieszkują również w zamku. Myślę zatem, że muszą być bardzo ugrzecznione, chociaż ciocia Aniela.... Wielka orędowniczką psotów była, zatem.... nigdy nie wiadomo.

    Te stare mury, stare malowidła, spękane sztukaterie są odzwierciedleniem przemijania, ale również odzwierciedlają nasze postrzeganie stany naszego, powolnego kroczenia w stronę ostatniej wędrówki. Tak odebrałam Twoją wizytę w Bojadłach. Cóż czasami trzeba wiedzieć... co nas czeka na końcu tajemniczego przejścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo to już wiem czego można się będzie spodziewać podczas drugiej wizyty, w poszukiwaniu pałacowych duchów. Na te spękania i stare mury patrzę trochę inaczej - z ogromną nadzieją, że pałac odzyska dawny blask, bo w tym kierunku prowadzone są prace.

      Usuń