W gorące popołudnie przyjechałam dosłownie na chwilkę do Pszczewa. Oglądałam różne zakamarki i tak jak lubię snułam się uliczkami, fotografowałam detale. Uwielbiam
takie senne miejsca.
Miasteczko,
chociaż w zasadzie nie miasto, ale wieś, było śliczne. Leżało pomiędzy dwoma
jeziorami. Nigdy wcześniej tu nie byłam i niewiele
o nim słyszałam, chociaż nie jest daleko od Zielonej Góry. Zaglądali tam moi
znajomi z Dolnego Śląska. Słyszałam, że na rynku jest studnia. Ciekawe czy ma jakąś historię. Jeżeli nie ma to trzeba będzie ją napisać. Wszędzie widziałam drewniane rzeźby sfotografowałam tylko dwie. Resztę zostawiłam sobie na kolejną wizytę, bo wiem, że warto tutaj wrócić.
Rower to coraz popularniejszy środek transportu. To cieszy - nie tylko ze względu na to, że trochę odciążymy środowisko, zaczerpniemy świeżego powietrza i zadbamy o kondycję, ale również uwrażliwimy się na piękno natury. Otaczająca nas przestrzeń jest piękna, a podziwianie jej na rowerowych trasach nadaje jej innego, jeszcze piękniejszego wymiaru.
OdpowiedzUsuńTo prawda z rowerowego siodełka jest inna perspektywa - widać dużo więcej i łatwo przystaną w pięknym miejscu i podziwiać :) Polecam moją książkę Izery. Moja rowerowa przestrzeń opisuję w niej moje wycieczki rowerowe po Górach Izerskich i Pogórzu - polską i czeską stronę. Pozdrawiam
Usuń