Wyjechałam trochę wcześniej niż planowałam – niesamowite –
bo w niedzielę „wcześniej” prawie nie istnieje dla mnie. Świat nie zdążył jeszcze
ogrzać się w pięknym słońcu, więc czułam lekki chód i zmarzły mi ręce.
Zatrzymałam się na chwilę w Zatoniu, przy pałacu, wypiłam klika łyków ciepłej
herbaty i było lepiej. Psioczyłam na
siebie, że nie wzięłam cieplejszych rękawiczek, przecież zawsze wożę ze sobą
„walizkę” różnych, mniej lub bardziej potrzebnych, rzeczy. Byłam bardzo przejęta, bo wybrałam się do moich "Koleżanek” w Studzieńcu, dawno tam nie byłam. Po drodze mijałam Książ
Śląski, niepozorną wioskę, ale z pałacem! … i murkiem, a raczej murem dawnego
cmentarza. Miejsce to intrygowało mnie od dawna, więc nie mogłam sobie odmówić
małej sesji fotograficznej. Murek z kamienia i rudy darniowej – uroczy, a
pałac? Chyba już dawno zapomniał, że był pałacem. Jechałam wiec dalej, by zobaczyć kolejny
zabytek w Studzieńcu i „Koleżanki”.
Pałac, albo też dwór, był pięknie położony w parku, nad stawem. Niestety, jak większość starych budowli w okolicy, stał się smutną ruiną. Gdyby ktoś go uratował, odnowił, byłoby to
małe cacko.
„Koleżanki” dostojnie
patrzyły na mnie, uwiecznione na kamiennych
epitafiach z XVI w., wmurowanych w ścianę kościoła św. Wawrzyńca w Studzieńcu. Za każdym razem, gdy tu przyjeżdżam, przyglądam się im
uważnie. Nie pamiętam kiedy zaczęłam te zacne postacie z minionych wieków
nazywać swoimi koleżankami. Szukałam
informacji kim były i okazuje się, że nie wiadomo, są herby rodów, jakieś
napisy, ale trudno cokolwiek ustalić. Podczas tego wyjazdu miałam miłą
niespodziankę. Koło kościoła spotkałam dwie panie, jedna z nich, pani Janeczka, przepięknym zabytkowym kluczem otworzyła mi
piękne zabytkowe drzwi i mogłam zajrzeć do środka. Wnętrze kościoła oczarowało
mnie, pobiegałam chwilę z aparatem, ale wiem, że muszę tu jeszcze raz
przyjechać, żeby wszystko dokładniej zobaczyć i sfotografować.
Droga powrotna pełna była postojów. W Barcikowicach musiałam skręcić, aby
zrobić zdjęcie starej stodole, a w Zatoniu wjechałam w boczną drogą by zobaczyć,
jak się miewa smutny dom, ano smutno. Szkoda, że nikt go nie remontuje. Kawałek dalej wypatrzyłam jeszcze jedną
stodołę o budowie szachulcowej. Dłuższy
przystanek zrobiłam przy pałacu, na mojej ulubionej ławeczce. Słońce pięknie oświetlało stare mury, a ja posilałam się
szarlotką. Wyjeżdżając śmiałam się, że moje ostatnie wycieczki powinnam zatytułować „podróże
z szarlotką”, bo ciągle się nią objadam. Z trudem zmobilizowałam się, żeby wracać domu
i było to mało skuteczne. Tuż przed Zieloną Górą skręciłam w las, żeby zobaczyć
wodospad, kaskadę, nie wiem jak to nazwać. Zbudowano ją na małym strumieniu, płynącym przez las, jest to chyba Dłubinia,
ale muszę to jeszcze dokładnie sprawdzić. Ucieszył mnie ten widok, przypomniał wszystkie piękne, górskie potoki, które
widziałam w wakacje…
|
Pałac w Książu Śląskim |
|
Brama cmentarza w Książu Śląskim |
|
Mur cmentarza - Książ Śląski |
|
Pałac w Studzieńcu |
|
Staw przy Pałacu w Studzieńcu |
|
Pałac w Studzieńcu |
|
Pałac w Studzieńcu |
|
Pałac w Studzieńcu |
|
Pałac w Studzieńcu |
|
Pałac w Studzieńcu |
|
Kościół św. Wawrzyńca w Studzieńcu |
|
Kościół św. Wawrzyńca w Studzieńcu |
|
Kościół św. Wawrzyńca w Studzieńcu |
|
Zabytkowy klucz do Kościoła św. Wawrzyńca w Studzieńcu |
|
Dzwonnica Kościoła św. Wawrzyńca w Studzieńcu |
|
Moje "Koleżanki" |
|
Stodoła w Barcikowicach |
|
"Smutny dom" w Zatoniu |
|
Drzwi do "Smutnego domu" |
|
Stara stodoła w Zatoniu |
|
Kaskada na Dłubini |
|
Dłubinia |
|
Dłubinia |
|
Dłubinia |
Właściwie, wpadłam w sieci Twojego bloga Marysiu. Dzisiaj nie mogłam zasnąć i tak sobie wskoczyłam - na chwilkę, pomyślałam... a tu zdjęcie klucza. Zadumałam się nad nim. Ki czort. Klucz do... może do... No nie, muszę to sprawdzić. Klucz okazał się być zabytkowy i prowadził do zabytkowego kościółka. Zdjęcia pooglądałam, ale klucz dalej przyciągał moją uwagę. Wracałam do niego chyba z 5 razy. Za każdym razem było w nim coś bardziej interesującego. Wreszcie za szóstym razem olśniło mnie. Przecież podobnym otwierałam tyle razy kościół Św. Marcina w Świdnicy, gdy szłyśmy w sobotę sprzątać kościół przed niedzielną mszą.
OdpowiedzUsuńPrzyjrzałam się także "kamiennym koleżankom" Powiem tak: Zazdrość to brzydka cecha, ale ja zazdroszczę im ich kreacji i biżuterii.
Pozdrawiam.
No pięknie taki mały kluczyk, a tak wiele różnych myśli :) Bardzo ucieszyłam się że mogłam go wziąć do ręki a potem sfotografować. Pozdrawiam
Usuń