piątek, 18 września 2020

"Michelsbaude" Marsa Wawrzyna - niezwykła wędrówka w czasie i w przestrzeni


Po urlopie miałam wielki niedosyt gór, więc … kupiłam sobie książki. Dwie, a właściwie trzy, bo jedna była wydaniem poszerzonym i łączącym dwa tomy i przepadłam. „Michelsbaude” Marsa Wawrzyna - to właśnie ona wciągnęła mnie, porwała w znany, a jednocześnie nieznany świat. We wrześniowe popołudnia, już po pracy siadałam w wygodnym fotelu i … wędrowałam Starą Celną Drogą. Tak, to znowu ta droga, o której niedawno pisałam. Gdy szłam nią kilka tygodni temu, spotykałam niewielu turystów. Droga wyglądała niepozornie, ale jakiegoś czasu jest jednym z moich ulubionych szlaków w Górach Izerskich.  Znalazła ważne miejsce w Mojej przestrzeni. Dzięki książce Marsa Wawrzyna, w tej przestrzeni pojawili się ludzie, tym razem nie byli to znajomi, czy turyści spotkani po drodze. Zjawili się dawni mieszkańcy wioski Izery i Domów nad Kobyłą, przeróżni wędrowcy, którzy przed ponad dwustu laty odkrywali te dzikie i czasem niedostępne tereny.  A przede wszystkim poznałam mieszkańców i gości Michelsbaude - domu, który przez wiele lat stał samotnie przy Jeleniej Łące i był schroniskiem, gospodą chatą, leśniczówką, wszystkim po trochę. Podczas ostatniego przyjazdu w Góry Izerskie widziałam kamień postawiony w miejscu, gdzie kiedyś stał ten budynek. Gdy czytałam książkę, z wygodnego fotela w moim domu, przeniosłam się ponad dwieście lat wstecz. Wędrowałam razem z bohaterami książki… Przez kilka ostatnich dni „nachodziłam się” w tę z powrotem ze Świeradowa lub ze Szklarskiej Poręby do huty w Orlu albo nieco dalej - w Nowym Świecie. Raz ogrzewały mnie promienie letniego słońca, a za chwilę mróz mocno dawał się we znaki. Tutaj nawet w lipcu zdarzają się przymrozki!  Byłam tragarzem, niosącym szkło z huty w Orlu do szlifierni i malarni w Szklarskiej Porębie. Za chwilę razem z badaczami tych terenów zaglądałam w różne zakamarki poznając bogactwo minerałów roślin i zwierząt. Towarzyszyłam artystom zauroczonym górami – nazywanymi kiedyś Olbrzymimi.  Podobnie jak wspomniani wędrowcy wstępowałam do Michelsbaude, aby odpocząć i zjeść kawałek sera, który był podstawowym daniem w tej okolicy.  Zdawało mi się, że słyszę, rozmowy toczące się w czarnej od dymu izbie, czuję zapach drewna palonego w piecu. Przez kilka ostatnich dni byłam w innym niezwykłym świecie, tak sugestywnym, że czułam się jakbym odbyła podróż w czasie i przestrzeni. Aż chciałoby się jeszcze raz jechać w te przepiękne góry.

Stara Droga Celna
Jelenia Łąka
Miejsce gdzie kiedyś stała Michelsbaude

2 komentarze:

  1. No nie, tak sugestywnie piszesz, że nabrałam niesamowitej ochoty wybrać się tymi ścieżkami. Musze jednak poczekać jak wróci komunikacja do Jakuszyc. A póki co poszukam w bibliotekach rzeczonej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że cały czas jeżdżą pociągi ze Szklarskiej Górnej i są one skomunikowane z przyjeżdżającymi z Jeleniej Góry. A moja ulubiona Jelenia Łąka jest w zasadzie blisko Jakuszyc. Książka powinna być w Książnicy Karkonoskiej. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń