Wiele razy
wspominałam na blogu o miejscach, które pamiętam z dzieciństwa. O zakątkach, gdzie
chętnie wracam i patrzę trochę inaczej, oczami osoby dorosłej. Okazuje się, że
nie tylko ja tak mam! Kilka miesięcy temu moja znajoma - Sylwia Gromacka-Staśko
(wytrwałym Czytelnikom bloga znana jako autorka pięknych kolorowych obrazów) opowiadała
mi o Kobelce – niewielkiej górce w Droszkowie. W dzieciństwie zjeżdżała z niej
sankach. W piękny, słoneczny pierwszy dzień lata wybrałyśmy się z Sylwią na
wycieczkę. Kobelka chowała się w zaroślach czyli chaszczach. Nie wiem dlaczego
lubię takie miejsca i nawet komary nie przeszkadzały w zwiedzaniu, a przede wszystkim
w słuchaniu opowieści o górce. Porozrzucane po krzakach fragmenty cegieł
zaintrygowały kiedyś Sylwię i zaczęła szukać informacji na temat historii tego
miejsca. O Kobelce na pewno jeszcze przeczytacie! „Saneczkowa górka” nie jest
takim zwyczajnym pagórkiem! Jej dzieje ściśle łączą się z winiarską tradycją
okolicy. Musimy jednak poczekać aż wszystkie wątki zostaną sprawdzone i zebrane
w jedną całość. Teraz to ciekawe miejsce porastały, krzaki i młode drzewa, pod
naszymi nogami leżały fragmenty jakiejś starej budowli. W pewnym momencie
Sylwia znalazła coś, co zupełnie nie pasowało do otoczenia. Wśród potłuczonych
cegieł leżała muszelka. Muszla przegrzebka nazywana często muszlą pielgrzyma,
albo św. Jakuba. Czy była pamiątką z czyjejś pieszej wędrówki do Santiago de
Compostela? Może ktoś tak po prostu przywiózł ją z Hiszpanii. Może jakaś inna ciekawa historia wiąże się z
tym niewielkim przedmiotem. Gdzie leżała zanim zawierucha zniszczeń porzuciła ją
w chaszczach koło Droszkowa? Znaleziony drobiazg mocno poruszył moją
wyobraźnię. Nie wiem czy kiedykolwiek znajdę odpowiedź na nurtujące mnie
pytania. Cała ta sytuacja potwierdza to, co piałam wiele razy na blogu i mogłoby
być mottem moich wędrówek. Warto uważnie przyglądać się i zwiedzać
niespiesznie, bo wszędzie znajdzie się coś pięknego lub intrygującego – nawet w
chaszczach w Droszkowie koło Zielonej Góry. Kobelkę na pewno jeszcze nie raz
odwiedzę i już jestem ciekawa, czym mnie zaskoczy.
Dziękuję
Sylwii Gromackiej Staśko za to, że mogłam dosłownie dotknąć nieznanej historii z
okolic mojego miasta.
Przeważnie najmniej wiemy o naszych najbliższych okolicach. Ciekawa wycieczka w tajemnicze miejsce.
OdpowiedzUsuńTo prawda mam w tym spore zaległości. Od jakiegoś czasu powraca do mnie informacja, że przed wojną miejsce gdzie mieszkam było nazywane Górą Zamkową. To dopiero jest informacja!!! W pewnym sensie uzasadnia ona fakt, że w większości pałaców i zamków czuję się jak u siebie ;) Ale muszę poszukać informacji bo górka jest, ale gdzie ten zamek. Pozdrawiam serdecznie.
Usuń