Małymi
kroczkami idzie wiosna. Do niektórych może już przybiegła, taka bardziej wysportowana. Moja drepcze powoli, jakby nieśmiało stawiała pierwsze kroki. Niby
tak samo, jak rok temu, ale zupełnie inaczej. Powoli odsłania różne drobiazgi
potwierdzające jej obecność. Na drzewach pojawiają się maleńkie pączki liści, potem stają się coraz większe. Szarość, która pozostała po jesieni i
bezśnieżnej zimie, wypełnia się różnymi odcieniami zieleni i kolorami
delikatnych kwiatów. Wiosenne kwiaty są takie maleńkie.
I choć niewielkie i delikatne, potrafią swoim kolorem ozdobić całą okolicę i rozweselić.
Cieplejsze promienie słońca i dłuższe dni zachęcają do wycieczek ale nie potrzeba
wielkiej i dalekiej wyprawy, aby znaleźć oznaki wiosny można je obserwować przy
okazji i po drodze. Wszystko dzieje się tuż obok, dosłownie za rogiem naszych
domów.
Często zastanawiam się, kiedy
zaczyna się „prawdziwa” wiosna? Myślę, że ona jest wtedy, gdy zagości w nas
samych. Kiedy dostrzegamy wokół siebie kolory i otrzepujemy się z szarości tak,
jak strzepuje się kurz z butów, i ruszamy dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz