Ostatnio
chyba zbyt rzadko zaglądam do mojego lasu. Od tygodnia, zielonogórskie media,
rozpisują się, że zagościły tam wilki. Na dłużej, czy na chwilę? Nie wiem, ale ta wiadomość bardzo ucieszyła mnie.
Pomyślałam, że może znajdę chociaż ślad wilczej łapki.
Las jak
zwykle był przepiękny, dzisiaj oświetlały go radosne promienie słońca. Zimne, rześkie powietrze i ciepło słonecznego światła zachęcały do spaceru. Wybrałam
najprostszą i niedługą trasę, szybko dotarłam do jednego ze stawów na
Pustelniku. Tak, wreszcie zawitałam nad mój ulubiony potok. Płynął wąską
stróżką w białym krajobrazie. Szłam chwilkę drogą wzdłuż strumienia. Dotarłam do kładki przełożonej w poprzek Pustelnika, ale to
nie ona stała się głównym bohaterem tego wpisu. Wracałam tą samą drogą i podziwiałam
białe sukienki na pniach mijanych drzew. Łapałam drobiazgi bystrym okiem Nikosia: hubę pełną białego puchu, patyk, kawałek kory, błyszczące kryształki na jagodowych krzakach i jeszcze inne cudeńka. Nie
znalazłam wilczych łapek, ale za to wypatrzyłam drzewo, które było niezwykłe, chociaż na pierwszy rzut oka niepozorne, rosło
w poprzek. Drzewa od zawsze są intrygującymi towarzyszami moich wędrówek. Tyle pięknych wrażeń podczas jednego krótkiego spaceru.
zima swoje uroki ma co widać na Twoich pięknych zdjęciach ale...już by sobie mogła pójść :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Wygląda na to, że należę do nielicznej grupy wielkich miłośników zimy :)
UsuńPopatrzyłam i żal. Żal wielki mnie ogarnął, że nie mogłam Ci towarzyszyć na tym spacerze. Widocznie tak miało być. Bo przecież, huba nakryta białym obrusem czekała na to, by zasiąść przy niej i wypić łyk herbatki z cynamonem.
OdpowiedzUsuńDrzewo w poprzek? Ja widzę raczej, bramę przed którą, pochylić się trzeba, i oddać pokłon ZIMOWEJ MOCY NATURY.
Liście dębu, jak rzepy uczepione gałęzi, nie poddają się, i niosą z sobą wspomnienia ubiegłorocznych pór roku.
Drzewa w białych sukienkach? Świetne określenie! To przecież nikt inny, jak: druhny , czekające na ślub: Wiosny i Strażnika Leśnej Zieleni. No i niech im się darzy, jak najlepiej.
Tym bardziej, że i moc prezentów nań czeka: Potok pełen krystalicznego, schłodzonego szampana. Zielony mech, to nic innego, jak braciszek brokuł a plejada skrzących się diamentów, to rzecz oczywista, wystrzelone w niebo, cudowne, sztuczne ognie.
Nikoś spisuje się, także rewelacyjnie.
Pozdrawiam i powodzenia w podróżach po bezkresach Matuli Ziemi.
Bogda jakoś nie jest nam dane razem wędrować, ale Twoje opisy, historie do moich zdjęć to cała poezja. Pięknie się czyta takie komentarze. Ciekawa jestem co zobaczyłybyśmy gdybyśmy razem wyruszyły do lasu.
Usuń