piątek, 3 marca 2023

Po dawnej trasie Kolei Zielonogórsko - Szprotawskiej



Staram się niespiesznie i z uważnością wędrować po mojej najbliższej okolicy. Czasem wystarczy krótki spacer, aby na chwilę znaleźć się w innym świecie, w miejscu gdzie przeszłość Zielonej Góry spotyka się z teraźniejszością. Niedaleko mojego domu przebiegała kiedyś trasa Kolei Zielonogórsko – Szprotawskiej. Pamiętam z dzieciństwa, że po tych torach jeździły pociągi towarowe do zakładów położonych w obrębie miasta: browaru, Fabryki Mebli „Zefam”, „Polskiej Wełny” i o ile się nie mylę, do tartaku na Jędrzychowie. Wszystkie samochody zatrzymywały się, bo przez ulicę przetaczał się pociąg. Nie słychać już gwizdu parowozów czy lokomotyw, nie ma też dwóch wiaduktów, które zapamiętałam z dzieciństwa, ale już zawsze Zieloną Strzałę - zielonogórską trasę rowerową utworzoną tam gdzie kiedyś jeździły pociągi, będę nazywała torami kolei szprotawskiej. Nad ulicą Sikorskiego w miejscu jednego ze starych wiaduktów postawiono nowy, lubię tam przystawać i patrzeć z góry na jadące samochody, kamienice. W oddali widać też Wieżę Braniborską. Charakterystyczny budynek obserwatorium astronomicznego, położony na najwyższym wzniesieniu w mieście. Bardzo często, dawna trasa kolejowa, jest moją drogą z pracy do domu, albo na zakupy. I co ciekawe drogą niezwykłą!  Od jakiegoś czasu upodobały ją sobie kruki! Kruki w mieście? Tak, w niewielkim parku, przy budynkach zielonogórskiego radia, kilka lat temu zadomowiła się krucza rodzinka. Widzę jak latają wysoko nad moją głową, albo kraczą pięknym barytonem gdzieś w koronach drzew. Któregoś dnia jeden z nich przysiadł na gałęzi w  dziobie trzymał coś do jedzenia. Wścibska sroka przyglądała się uważnie i miała nadzieję, że jakiś kąsek  spadnie i będzie mogła go porwać. Nie udało mi się zrobić zdjęcia temu duetowi, ale zobaczyłam, jaki duży jest kruk, w porównaniu ze sroką. Kruki zawsze kojarzą mi się z wędrówkami w dalekie leśne zakamarki, ich nawoływanie towarzyszyło mi podczas wycieczek rowerowych.
Jest jeszcze jeden ważny powód, dla którego lubię niespiesznie wędrować dawną trasą kolejową. Rośnie przy niej sporo pięknych drzew. O Lipie – pomniku przyrody już kiedyś pisałam na blogu. Pora przedstawić koleje okazy, niekoniecznie pomnikowe, ale bardzo piękne. Mam nadzieję, że niedługo ponownie wybiorę się z aparatem fotograficznym i nowe drzewa zagoszczą w Mojej przestrzeni. Na pewno będą wśród nich:  Zakręcony kasztan jadalny, Platanowa młodzież, Wierzba z oczkiem i mój ulubieniec, ostatnie odkrycie – Splątane drzewo. Nadchodząca wiosna podpowie mi jaki jest gatunek Splątanego drzewa i okaże się, czy ktoś zamieszka w gniazdku misternie uwitym na jednej z gałęzi.

 























niedziela, 12 lutego 2023

Wokół Zamkowego Wzgórza - zakamarki Zielonej Góry




Cały czas przyłapuję się na tym, że ciągle za mało doceniam to, co jest blisko mojego domu. Czasem, gdy ktoś mnie pyta gdzie mieszkam, w jakiej części Zielonej Góry, odpowiadam, że niedaleko dawnego browaru. Młodzi ludzie, albo Ci, którzy są w moim mieście od niedawna, nie mają pojęcia gdzie to jest. Browar a raczej to, co z niego pozostało, stoi przy ulicy Kożuchowskiej, na jednym z pagórków w południowej części miasta. Przeczytałam gdzieś, że był to browar na Zamkowym Wzgórzu. Jako miłośniczkę zamków i pałaców, ogromnie zaciekawiła mnie ta nazwa. Wybrałam się więc któregoś jesiennego dnia na krótki spacer, aby popatrzeć na Zamkowe Wzgórze. W wyobraźni widziałam zamek, który tu stał przed laty. A może wcale go nie było? Teraz to ruiny browaru trochę udają ruiny zamku.
Wędrowałam wokół Wzgórza Zamkowego i zauważyłam, że wielu miejscach, tak jakby ukradkiem, rósł chmiel. Nie uprawiano go tutaj. Prawdopodobnie rozsiały go ptaki, podkradając to, co było przywożone do browaru działającego do 1999 roku. Nieco dalej był nasyp dawnej Kolei Szprotawskiej. Z wielką uwagą przyglądałam się rosnącym tam drzewom. Śmiałam się, że to taka sympatyczna młodzież wyrastająca obok wielkich drzew, które pamiętały czasy, gdy owiewał je dym z jadących parowozów. Łapałam obiektywem Nikosia jesienne barwy i cieszyłam nimi oczy. Kolej Szprotawska to kolejny ciekawy temat z mojej okolicy.  
Przygotowując ten wpis poszperałam w Internecie. Znalazłam artykuł „Architektura dawnego browaru zielonogórskiego – pamiątka miejsca i estetyka alternatywna” Marty Danowskiej z Rocznika Lubuskiego Tom 32.  Po lekturze tej publikacji moje nadzieje na znalezienie jakiegoś zamku mocno się rozwiały. Wzgórze Zamkowe pojawiło się w nazwie browaru w XIX wieku. Czy był to taki chwyt reklamowy? Myślę, że ten temat jeszcze nie raz do mnie wróci. Stałam się bardziej uważna na historię mojego miasta.





















piątek, 6 stycznia 2023

Wieża rycerska w Dzietrzychowicach koło Żagania

 

Przyglądając się rycerzom pięknie przedstawionym na mozaice w Iłowej przypomniałam sobie, że niedaleko, w Dzietrzychowicach, wiosce położonej tuż za Żaganiem, jest wieża rycerska. Czytałam o niej na blogu „Rowerem na rympał”. Namówiłam więc koleżankę abyśmy tam wstąpiły. Podziwiamy pałace i zamki, nawet jeżeli zostały z nich tylko ruiny. Zupełnie niedocenionym zabytkiem są wieże rycerskie. Budowano je w czasach średniowiecza w celach mieszkalno - obronnych. Przeważnie należały do mniej zamożnych rycerzy, czasem do rycerzy-rabusi siejących postrach w całej okolicy, albo były elementem obronnym jakiejś większej własności. O istnieniu takich zabytków dowiedziałam się wiele lat temu przy okazji zwiedzania wieży w Siedlęcinie. Stała w samym środku zabudowań PGR- owskich i niewielu turystów odwiedzających Kotlinę Jeleniogórską miało pojęcie o jej istnieniu. Na szczęście mam koleżankę mieszkającą Jeleniej Górze, która pokazywała mi różne nieznane perełki. Wieża w Siedlęcinie niedawno została nazwana Wieżą Książęcą. Widocznie nie mieszkał tam byle jaki rycerz, ale ktoś znacznie ważniejszy. W województwie lubuskim jest kilka wież i myślę, że są to bardzo cenne budowle - świadkowie historii tych ziem. Ta, którą odwiedziłam w Dzietrzychowicach pochodzi prawdopodobnie z XIV wieku. Była wielokrotnie przebudowywana, do naszych czasów dotrwała trzykondygnacyjna budowla, systematycznie remontowana przez prywatnego właściciela. Drzwi wejściowe były otwarte mogłam więc zajrzeć do środka i zrobić kilka zdjęć. Bardzo lubię takie miejsca, są one niezwykłym łącznikiem pomiędzy dawnymi czasami a współczesnością. Stojąc wewnątrz budowli zastanawiałam się jak żyli ludzie przed kilkuset laty. Nie mieli niczego z przedmiotów uważanych przez nas za niezbędne. Sama nie jestem minimalistką, co wiecej przywiązuję się do swoich rzeczy. Jednak ostatnio coraz częściej zadaję sobie pytanie, czy tak naprawdę aż tyle rzeczy mi potrzeba?

Wieża rycerska w Dzietrzychowicach jest wpisana do rejestru zabytów, informacje o niej można przeczytać na stronie Lubuskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków