niedziela, 5 grudnia 2021

Bez przepustki do „Zastalu” – ciekawe zakamarki Zielonej Góry

 


Przez wiele lat teren był zamknięty i wchodziło się tam przez portiernię, po otrzymaniu odpowiedniego dokumentu – przepustki. Tak było kiedyś w „Zastalu” –  jednym z największych zielonogórskich zakładów. Niedawno, przechodząc obok zastalowskich budynków, zobaczyłam otwartą furtkę i obiecałam sobie, że gdy będę tam następnym razem, wejdę i zrobię kilka zdjęć. Po tygodniu wróciłam. Furtka była otwarta, ale ja postanowiłam zabawić się w paparazzi i „zakradłam się” na teren dawnej fabryki wagonów przez dziurę w płocie. Nie był to żaden wyczyn, fotografowałam willę Beuchelta i zauważyłam, że przez tę dziurę będzie po prostu krótsza droga. Szkoda, że willa Georga Beuchelta - założyciela  Fabryki Budowy Mostów oraz Konstrukcji Stalowych jest mocno zaniedbana. W przedwojennych zakładach Beuchelta, budowano hale, maszyny rolnicze, wagony, a przede wszystkim  mosty. To tu powstawał wrocławski Most Grunwaldzki, dużo skromniejszy w Cigacicach i wiele innych łączących brzegi Odry. Georg Beuchelt był też bardzo zasłużony dla rozwoju Zielonej Góry. W powojennym „Zastalu” pracowali moi rodzice, kilka razy byłam u nich i teraz podczas wędrówki po zakładzie zastanawiałam się, czy poznam ich miejsca pracy, odnalazłam je! Z wielkim sentymentem snułam się zaglądając w różne zakamarki. Przypominałam sobie rozmowy rodziców, ile i jakich wagonów tutaj produkowano. Minęłam ogromny komin, z wielką uwagą oglądałam go z różnych stron. Dalej były wielkie hale, ogromne suwnice. Wszystko jak dawnej, tylko zakład stał częściowo opustoszały. Niektóre budynki były zagospodarowane przez jakieś firmy. W jednym przeprowadzano właśnie remont. Zaciekawiła mnie tam balustrada schodów i drzwi wejściowe ozdobione cegłą, ale nie wchodziłam do środka, żeby nie przeszkadzać w pracach. Niewiele zostało z dawnej fabryki Georga Beuchelta, a  później, po wonie  Zaodrzańskich   Zakładów  Przemysłu   Metalowego  „Zastal”.
Wychodziłam już „normalnie” przez furtkę i moją uwagę przykuło ciekawe drzewo rosnące obok willi. Wyglądało trochę jak wyrośnięty sumak octowiec, ale to nie był sumak. Odszukałam już nazwę tego drzewa. Jest to dobry pretekst, aby wrócić do „Zastalu”.
































2 komentarze:

  1. Interesujące miejsce jak widać tylko wspomnienia wkrótce zostaną.
    Ileż to dużych zakładów znikło i znika z mapy przemysłowej naszego
    kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego warto robić zdjęcia, żeby chociaż coś zostało. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń