piątek, 21 października 2016

Praga - Náměstí Republiky i Pałac Lucerna


W pierwszy dzień wrześniowej wizyty w Pradze postanowiłyśmy z Olą tak po prostu przejść się po mieście. Rozpoznawałyśmy miejsca znane z poprzedniego przyjazdu, ale w końcu pojawiło się pytanie: gdzie jesteśmy? I krótka odpowiedź – nie wiem. Rzut okiem na to, co jest w pobliżu, o jakaś stacja metra: Náměstí Republiky (Plac Republiki). Gdzie to jest? Wyciągnęłyśmy niezawodny plan tramwajów i metra i wszystko stało się jasne. Mogłyśmy dalej rozglądać się i podziwiać. Oczarował nas Obecní dům (Miejski Dom Reprezentacyjny). Piękny secesyjny budynek, w którym są sale koncertowe, wystawowe i restauracje. Stałyśmy i gapiłyśmy się na bogactwo zdobień. Sprzed tej budowli trzeba szybko uciekać, albo załatwić sobie jakieś wygodne siedzenie, aby patrzeć i patrzeć na zachwycające detale. Każdy centymetr fasady był dziełem sztuki. Przypomniałam sobie o postanowieniu: minimum fotografowania, maksimum zwiedzania, żeby nie oszaleć i zostawić coś „na zaś”. Oprócz szczegółów fasady zostawiłyśmy na przyszłość całe wnętrze: sale, kawiarnię, restaurację, wszystko podobno przepiękne.
W pobliżu były inne, mniej oszałamiające budynki. Zatrzymałam się na chwilę przed kościołem kapucynów i zrobiłam zdjęcia rzeźbom. Zerknęłam łaskawym okiem na Hotel „Kings Court” piękny, ale  bardzo skromny przy swoim bogatym sąsiedzie. Trochę ochłonęłyśmy i poszłyśmy dalej.
Nie pamiętam jak, ale szybko dotarłyśmy na Václavské náměstí (Plac Wacława), aby zajrzeć do Pałacu Lucerna. Miejsce to ciekawie opisał Mariusz Szczygieł na swojej stronie Osobisty przewodnik po Pradze. Niewiele czasu dałyśmy sobie na ten piękny zabytkowy budynek. Jego część była akurat remontowana i rusztowania przesłaniały wnętrze. Znalazłyśmy tam „cudo” doskonale obrazujące czeskie poczucie humoru - rzeźbę przedstawiającą św. Wacława na koniu. Tylko, że koń nie żył, zwisał głową w dół. Wacław siedział na jego brzuchu jakby na siodle i jechał dalej, bo przecież nic się nie stało. Lucerna na pewno kryje jeszcze wiele interesujących zakamarków i na pewno warto będzie tam wrócić.
W pewnym momencie zakiełkowała myśl, że pora coś zjeść i może uda nam się znaleźć jakieś miłe miejsce nad Wełtawą. Gdzie jest Wełtawa, jak do niej dojść, prosto czy w prawo? Wyjęłyśmy naszą nieocenioną mapę tramwajów i metra i po chwili wszystko było jasne. Gdy podeszłyśmy bliżej Wełtawy, przypomniały nam się sympatyczne lokale nad wodą. Wybrałyśmy jeden w pobliżu Mostu Karola i właśnie tam udało mi się zrobić piękne wieczorne zdjęcia, prezentowane w poprzednim wpisie.
Przez kilka dni naszej wizyty w Pradze, zwiedziłyśmy z Olą wiele zabytków. W ostatni dzień wróciłyśmy na Náměstí Republiky. Jechałyśmy z Wyszehradu i ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu metro zaparkowało pod centrum handlowym. Jedne schody ruchome, drugie schody i tak trafiłyśmy do galerii ze sklepami, czyli do "babskiego raju". W upalny dzień przyjemnie było ochłodzić się w klimatyzowanych pomieszczeniach.

Obecní dům (Miejski Dom Reprezentacyjny)
Obecní dům (Miejski Dom Reprezentacyjny)
Obecní dům (Miejski Dom Reprezentacyjny)
Obecní dům (Miejski Dom Reprezentacyjny)
Obecní dům (Miejski Dom Reprezentacyjny)
Obecní dům (Miejski Dom Reprezentacyjny)
Św. Jan Nepomucen Kościół św. Józefa
Św. Franciszek  Kościół św. Józefa
Hotel „Kings Court”
Pałac Lucerna
Pałac Lucerna
Pałac Lucerna
Koń Davida Černego 
Pałac Lucerna
Pałac Lucerna
Pałac Lucerna

piątek, 14 października 2016

Wrześniowe wędrówki po Pradze


Termin wyjazdu do Pragi okazał się doskonały. Wybrałyśmy się z Olą na początku września, u progu jesieni. Niespodziewanie wróciło lato i zrobiło się pięknie. Cieszył nas blask słońca i długie ciepłe wieczory. Plan zwiedzania był bardzo prosty: coś starego, czyli to co już widziałyśmy i jakoś szczególnie zapadło w naszej pamięci, uzupełnione o coś nowego, czyli miejsca, w których jeszcze nie byłyśmy.
Dobry plan to podstawa, ale żeby zacząć realizować go, najpierw musiałyśmy wjechać do ogromnego miasta i dotrzeć do hotelu. Jak dojechać do hotelu, gdy nawigacja nie działała, a wieża na Żiżkowie, która powinna być po lewej stronie uparcie pokazywała się po prawej? Na dodatek samochód co chwilę wjeżdżał do jakiegoś tunelu i przemierzałyśmy nim kilka kilometrów pod miastem. Okazało się, że w takiej sytuacji najlepszy był wydrukowany na kartce papieru plan linii tramwajowych i metra. Pierwszy tramwaj, który pojawił się, gdy wyjechałyśmy wreszcie z kolejnego tunelu, zadziałał jak sygnał GPS i pozwolił na dokładne określenie gdzie jesteśmy. Potem podążałyśmy niespiesznie za tym tramwajem, dokładnie do naszego hotelu. Niezawodna papierowa nawigacja przez kilka dni ułatwiała nam poruszanie się po mieście. Gwarantowała, że na pewno nie zgubimy się. Zresztą jak można zgubić się w ogromnym mieście, w którym gdziekolwiek poszłybyśmy, zawsze wychodziłyśmy na ulicę Rybną i tak przez kilka dni z rzędu. Uważnie przyglądałyśmy się tej uliczce Starego Miasta, czy było tam coś szczególnego? Nie, ona po prostu nas przyciągała.  
Wędrowałyśmy po różnych dzielnicach i zaglądałyśmy w przeróżne zakamarki. Musiałam dosłownie powstrzymywać się przed robieniem zdjęć. Bałam się, że pół dnia fotografowałabym jedną ulicę: budynki, jakieś detale. Każdy dom wydawał się piękniejszy od poprzedniego. Dokumentowanie wszystkiego, co zachwyciło mnie było po prostu niemożliwe. Kiedy zwiedziłabym inne miejsca?  
Podobnie jak pięć lat temu, skusił nas rejs po Wełtawie miasto oglądane z rzeki prezentowało się bardzo pięknie.
Tak jak się tego spodziewałam pozostał niedosyt i marzenie, żeby wrócić za jakiś czas do Pragi i podziwiać kolejne piękne ulice. Tymczasem zapraszam na mały rekonesans po słonecznej Pradze. Kilka miejsc szczególnie mnie oczarowało przygotowałam o nich osobne wpisy.

Wieczorny spacer w okolicy Mostu Karola







Malá Strana 









Okolice Teatru Narodowego




Hradczany






  Rejs po Wełtawie i Čechův most
























Josefov





Stare Miasto - ulica Rybna