środa, 17 lutego 2016

Rozłożysty Dąb



  Na granicy „starej” i „nowej” Zielonej Góry, przy pętli autobusowej, rośnie piękny dąb. Chociaż ukryty, ma tam dla siebie dużo przestrzeni. Dwa ładne kamienie i jeden "prawie kamień" dotrzymują mu towarzystwa, ciekawe od ilu lat. "Prawie kamień" to bryła gruzu porośnięta mchem, z daleka trudno poznać. Dąb nie jest wysoki. Jego korona ma piękny regularny kształt. Gdy na nią patrzyłam czułam, że jest w niej coś doskonałego i nie wiem dlaczego kojarzyła mi się z kwiatem piwonii. Nie od razu spostrzegłam to wspaniałe drzewo. Tak już jest z moimi wycieczkami, rowerowymi i nie tylko, że często udaje mi się znaleźć coś nowego w miejscu, w którym byłam dziesiątki raz. Dąb rośnie tam, gdzie rozpoczynają się wypady za miasto i moją głowę zawsze zaprzątały myśli o tym, co czeka mnie u celu podróży. Pamiętam, że krótko po odkryciu tego pięknego okazu, tuż przy nim zobaczyłam maszyny budowlane i pracowników szykujących się do remontu drogi. Zaniepokoiłam się, czy dąb, który jeszcze wtedy nie miał nazwy, przetrwa tą rewolucję? Na szczęście szybko okazało się, że plany budowlane nie zagrażały pięknemu drzewu. Tak rozpoczęła się moja znajomość z „Rozłożystym Dębem”. Moje wpisy o drzewach chciałam nazwać „Rozmowy z drzewami”. Nie wiem dlaczego zrezygnowałam z tej nazwy. Ciągle przyłapuję się na tym, że coś mówię do drzew, kiedy mijam je podczas swoich wędrówek. Czy odpowiadają mi? Trudno powiedzieć, może przemawiają swoim kształtem. Szumem gałęzi i liści opowiadają historię swoją, a także miejsca, w którym rosną. Z „Rozłożystym Dębem” wiążą się pewne przemyślenia. Pierwsze, że wszędzie można wypatrzeć coś nowego, godnego zainteresowania. Drugie, że żyjemy w takim pośpiechu i bardzo łatwo przegapić to, co piękne. 
No proszę moje drzewa stały się refleksyjne.  

Dąb i kamień, jego wierny towarzysz 







"Prawie kamień"

piątek, 12 lutego 2016

Magia wierszy Bogumiły Hajdasz

Bogumiła Hajdasz 
 Poezja jest magią. Kilka wyrazów, dosłownie w kilku linijkach, a jakże pięknie wyrażają niewypowiedzianą myśl. Taką, która mieszka gdzieś w środku i od dawna kołacze się, tłucze, coś woła, ale ja nie potrafię jej wypowiedzieć. Dzisiaj oczarowały mnie słowa Pani Bogumiły, jej „myśli umiłowane”. Zarażały pogodą ducha, optymizmem, ale przede wszystkim przekorą w układaniu się z niełatwą codziennością. Nie walką, ale właśnie przekorą, taką trochę psotną, momentami zabawną. Wiersze, a w przerwach  śpiew i dźwięki gitar znajomych autorki, wypełniały przytulną salę biblioteki w Świdnicy. Spotkanie było piękne, ciepłe i wzruszające. Nie da się opisać poezji, którą dzisiaj słyszałam, tak jak nie da się wystarczająco pięknie opowiedzieć o krajobrazie, który zachwyca, czy też o płynącej rzece. Ważne jest to, że wiersze pozostawiły we mnie ślad. W mojej przestrzeni zagościły „Myśli me umiłowane” Bogumiły Hajdasz, za które bardzo dziękuję. 

Z Panią Bożeną kierowniczką biblioteki
Pan Piotr śpiewa i gra na gitarze 
Pani Marianna została poproszona o przeczytanie wiersza 
Autorka w swoim żywiole 
Z Panią Bożeną i Panem Maciejem 
Z Panią  Bożeną
Grafiki komputerowe Bogumiły Hajdasz 


środa, 10 lutego 2016

Bajkowy świat obrazów Sylwii Gromackiej- Staśko


Sylwia Gromacka- Staśko. Na jej ramieniu przysiadła sowa. 
  Domy, domki i domeczki były już u mnie na blogu. Te są inne, strojne, kolorowe jak z bajki. Na tęczowym drzewie usiadły wielobarwne ptaszyny. W zakamarkach kryją się wszędobylskie koty, jeden nawet na księżycu, oczywiście czarne. Przebiegły przez drogę w piątek trzynastego, wszystkim nam na szczęście. Jak za dawnych lat można pojeździć na koniku z biegunami. Ptaki dziobaki rozmawiają po cichu przy dzbankach, gdy nikt nie patrzy podpijają sok. Jakie skarby zamknięto w tajemniczej skrzyneczce?  Zaczarowany świat Pani Sylwii: przenika, zaraża i inspiruje. Może warto poszukać kolorów w szarości?  Może warto pobawić się barwami? 








Sylwia Gromacka-Staśko 
Było to moje kolejne spotkanie z pięknymi obrazami. Wcześniejsze opisałam na blogu: Ławeczka wśród kolorowych obrazów Sylwii Gromackiej-Staśko

sobota, 6 lutego 2016

Mój telewizor



  W ogrodzie rośnie "Pani Śliwa" i "Pan Orzech". Latem ich gałęzie dają zbawienny cień. "Pani Śliwa" częstuje owocami, szału nie ma, ale na dobry placek wystarczy. Orzech rozrzuca w trawie smaczne kąski w twardych skorupach. Zwykle panuje tu spokój i sielski nastrój. Są jednak miesiące kiedy wszystko się zmienia. Późną jesienią gdy w karmniku pojawiają się ziarenka słonecznika z okolicy zlatują różne ptaki. Dwa drzewa zamieniają się w dwa terytoria. "Pani Śliwa" to królestwo sikorek, a "Pan Orzech" jest opanowany przez dzwońce. Te ostatnie przylatują w dosyć sporej gromadzie. Im zimniej tym większa ekipa pojawia się na drzewie. Z kuchni mam doskonały widok na ten ptasi świat. Gdy wychodzę do pracy omijają mnie różne atrakcje, ale w wolne dni od rana mogę patrzeć co tam się dzieje. Dzieje się sporo i często zapominam po co przyszłam do kuchni.
Któregoś dnia, po śniadaniu szykowałam się na spacer. Podeszłam do okna, aby zobaczyć ile jest stopni. Na śliwie usiadł ptaszek - nie było jeszcze takiego. Wiec biegusiem po aparat, a potem do książki i do  laptopa rozpoznawać kto to. Nowym gościem w karmniku  była sikorka sosnówka. Po chwili coś mnie pokusiło żeby znowu zerknąć w okno, a tam inne cudo, więc znowu aparat, książka i laptop. Udało się, dowiedziałam się, że przyleciał dzięciołek. Biegał tak zawzięcie po drzewie, że wystraszył  dzwońce, odleciały zdziwione. Nie mogłam go dobrze sfotografować bo był wszędzie. Raz siedział na gałęzi, a potem zawisał pod nią. Później dziobał coś w pąkach liści zawisając do góry nogami. Zrobiłam mu zdjęcie, ale jest byle jakie.
No i po spacerze, zamiast tego co chwilkę gapiłam się w okno. Dzień był bogaty w odwiedziny. Pojawił się stały bywalec grubodziób. Zwykle przesiaduje on w karmniku i tylko widać jak wióry lecą z dzioba. Nazywam go „Obżartuchem”. Nie zwraca zbytnio uwagi na inne ptaki. Sikorki spokojnie mogą posilać się w jego towarzystwie. Podlatują pojedynczo i podbierają ziarenka. Zabierają je na "Panią Śliwę" i tam obierają z łupinek. Bogatki są jakby spokojniejsze, modraszki to takie wiercipiętki.
W ptasiej stołówce robi się ciekawiej gdy przylatują dzwońce. Siadają jak najwyżej na orzechu, zawsze w pewnej odległości od siebie, gdy za blisko to wojna. Po chwili sfruwają z gałęzi na gałąź, coraz niżej. Potem tłoczą się wszystkie w karmniku walcząc o miejsce. Czasem pozostaje tam jeden ptak i biega dookoła wyganiając inne. Wtedy tylko sprytne sikorki mogą podlatywać i zabierać ziarenka. Widziałam też jak te kłótliwe ptaszki karmiły się nawzajem ziarenkami. Wyglądało to trochę tak jakby mama dzwońcowa zapomniała, że jej dziecko podrosło i pakowała mu ziarenka do dziobka, wzruszający to widok. Do karmnika przyfruwają też czyżyki, które bardzo lubię, oraz zięby. Trzymają się razem z hałaśliwą i kłótliwą ekipą dzwońców, ale zwykle zgodnie jedzą pod karmnikiem. Rzadko któreś z nich ucztuje na drzewie. Porządkują to co rozrzuciły inne ptaki. Do prac porządkowych na ziemi dołączają się też gołębie i synogarlice. W ogrodowej stołówce goszczą się też inne ptaki. Czasem zagląda dzięcioł średni. Podobnie jak jego drobniejszy krewny śmiesznie biega po drzewie, ale z mniejszą werwą. Kos jest indywidualistą, przylatuje wcześnie rano lub później, gdy ściemnia się i w karmniku nie ma innych ptaków. W krzakach za płotem chowają się wróble i mazurki, cała gromadka. Kiedy nie ma tłoku w stołówce siadają w na płocie i po kolei podlatują po ziarenka. W przeciwieństwie do dzwońców zgodnie czekają jeden obok drugiego, a potem jedzą bez kłótni. Częstym gościem jest kowalik. Zabiera ziarenko i biega po drzewie w górę i w dół jakby czegoś szukał, to kolejna niespokojna dusza w tym towarzystwie. Nie udało mi się zrobić mu zdjęcia. 
Karmnik jest niewielki, ale kuszący, wiec sójki i sroki robią akrobacje próbując coś z niego podjeść. Śmiesznie to wygląda. Ostatnio pojawiło się kilka kolorowych szczygłów i trznadle. Te ostatnie są chyba nowicjuszami w tej okolicy. Początkowo myślałam, że to dzwońce, ale miały charakterystyczny żółty pasek na "policzku". Niestety nie mam jeszcze zdjęć tych pięknych ptaków. Całkiem niedawno okazało się, że największym rozbójnikiem wśród gości jest „Ptaszek Pokraka” czyli rudzik. Chował się w krzakach za płotem. Potem siadał na ogrodzeniu, rozglądał i po chwili wylądował w karmniku. Nikomu nie pozwolił zjeść choćby ziarenka. Przeganiał bojowe dzwońce, a nawet sikorki. Za jedną poleciał aż na drzewo. Sytuacja wyglądała bardo dramatycznie. W końcu najadł się i w ptasiej stołówce zapanował spokój. Kilka lat temu pojawiała się tu wiewiórka „Rudokitka”. Pojadła, a potem biegała po płocie. Sroki nie mogły tego znieść. „Co ten rudzielec robi w naszym ogrodzie”  leciały nad nią skrzecząc okrutnie.  
Bardzo lubię poranki kiedy mogę patrzeć co dzieje się w karmniku. Jest on jak telewizor, w którym obserwuję zwyczaje ptaków. One tak jak my mają różne charaktery i czasem „swoje za uszami”. Myślały, że nie rozumiem co mówią ;)

Pani Śliwa (po lewej) i Pan Orzech (po prawej) 
Sikorka sosnówka : "Ach jaki smaczny słonecznik"
"Patrzcie i podziwiajcie - najpierw z prawej" 
"Teraz z lewej"
"Jestem najpiękniejsza na tym drzewie" 
Dzięciołek: "Nie dam się sfotografować"
"Jestem tu" 
"A za chwile tam"
Grubodziób: "Może podjem troszkę" 
"Witam Pani Bogatko, proszę się częstować"
"Modraszko - zapraszam"
"No jeszcze troszeczkę"
"Przypilnuję żeby mi wszystkiego nie zjedli"  
Sikorka bogatka: "Wreszcie spokój w tym karmniku"
"Można najeść się do syta"
Dzwońce: " Z góry mamy dobry widok"
"Coraz bliżej do karmnika"
"Tylko niech się nikt nie zbliża"
"Posuń się bo cię dziobnę 
"To moje, gdzie się pchasz" 
"Co tu robi ten Obżartuch" 
Grubodziób:"Zaraz je wszystkie przegonię"
"Uff,  jaka błoga cisza"
"Czyżyki, dzwońce i wróble: Ale tu bałagan"
Zięba: "Odpocznę trochę na śliwie"
"Może się zdrzemnę"
"Albo podrapię po głowie"
Gołębie: "Widziałaś moja droga co tutaj się działo? Na szczęście zostawili trochę jedzenia"
Dzięcioł: "Ciekawe co dobrego jest w karmniku"
Wróble: "Poczekamy aż te łobuzy najedzą się"
"Mi też się nie spieszy"
"Kolejno odlicz: jeden dwa trzy..."
"Może to dobre?"
Sójka: "Ale tu ciasno, wreszcie się wepchałam"
Rudzik: "Pora na małą przekąskę"
"Kto śmie przeszkadzać w jedzeniu!"
"Uciekaj mały bo dostaniesz"
"Wreszcie przegoniłem tą natrętną sikorkę"
Wiewiórka "Rudokitka" styczeń 2010 
"Rudokitka" kwiecień 2010